Fot. Eugeniusz Kwiatkowski, domena publiczna, Wikimedia Commons
Co ma wspólnego przemysł z wolnością? To na pierwszy rzut oka może nie jest oczywiste. Jednak dla Eugeniusza Kwiatkowskiego ten związek jest jasny. By kraj mógł się rozwijać i utrzymać niedawno odzyskaną niepodległość musi przekształcić się z kraju „leśnego i polnego” w kraj „zbrojny i przemysłowy”.
Kim jest ten wizjoner? Kwiatkowski to naukowiec, menedżer, patriota i polityk w jednym.
Zanim jednak idea stanie się faktem Kwiatkowski przejdzie drogę od wicedyrektora gazowni w Lublinie do wicepremiera Polski. Ta droga, stanowisko oraz przekonania pozwolą marzyć o wielkich dziełach. Te dzieła to Centralny Okręg Przemysłowy, budowa miasta i portu Gdyni i powiązanie go magistralą kolejową ze Śląskiem, stworzenie polskiej floty handlowej i rybackiej, sprawne kierowanie zakładami przemysłowymi.
Urodził się w 1888 roku w Krakowie, studiował na Politechnice Lwowskiej i w Monachium, walczył w Legionach. W swoim życiu będzie piastował liczne ważne stanowiska, jest ministrem przemysłu i handlu, dyrektorem technicznym Państwowej Fabryki Związków Azotowych, w której dyrektoruje wtedy Ignacy Mościcki, późniejszy prezydent Polski.
W latach 1935-1939 Kwiatkowski, dzięki rekomendacji Mościckiego, pełni funkcje wicepremiera i ministra skarbu. Doskonale rozumie ekonomiczne potrzeby kraju i fakt, że rozwój przemysłu to jednocześnie nowe miejsca pracy, stymulacja inwencji technologicznej, szybsza urbanizacja. Przemysł to zmiana – jednej materii w drugą i... warunków życia ludzi. Furmanki w samochód. Chaty w osiedle. Zależności w wolność.
Kwiatkowski ma także zasługi w rozwoju gazownictwa w Polsce. Absolwent Wydziału Chemii Technicznej, już jako wicedyrektor prywatnej Gazowni Lubelskiej analizuje smoły węglowe i olejowe. Być może praca w tym miejscu sprawia, że wśród innych niezbędnych inwestycji dostrzega konieczność rozwoju eksploatacji gazu – budowy nowych gazociągów i rozwoju przetwórstwa węglowego.
W późniejszych planach Centralnego Okręgu Przemysłowego znajdzie się zatem, jako jeden z trzech, priorytet inwestowania w urządzenia infrastruktury gospodarczej, czyli między innymi: elektrownie, linie przesyłowe i gazociągi. Kwiatkowski widzi potencjał w dotychczas mało wykorzystywanych źródłach: gazie ziemnym czy węglu brunatnym.
Za jego przyczyną rusza zatem budowa centralnego gazociągu, który – zanim plany zniweczy wybuch II wojny światowej – zdąży zostać zrealizowany na 300-kilometrowym odcinku Gorlice – Jasło – Krosno – Ostrowiec.
Kwiatkowski ma postępowe poglądy również w innych kwestiach, chce równouprawnienia mniejszości narodowych, dialogu z opozycją, wie, że budować można tylko na fundamencie współpracy. Wydaje się, iż jest tak radykalnie oddany sprawie, że decyzje służące budowie silnego, uprzemysłowionego kraju zwyciężają z jego osobistymi przekonaniami. Co rodzi oczywiście konflikt i kończy się dla tego niewątpliwie wielkiego człowieka dużymi trudnościami i nieprzyjemnościami.
Kwiatkowski w pewnym sensie stanie się ofiarą swoich przekonań. Banitą wśród swoich. Mimo że antykomunista, daje się przekonać władzom PRL i staje się delegatem Rządu dla Spraw Wybrzeża – ma odbudowywać gospodarkę morską po wojnie, co też czyni. Zostaje więc uznany za zdrajcę przez emigrację polityczną i opozycję. Trzy lata później zostaje z kolei zwolniony przez władze i wydalony na przymusową emeryturę, z zakazem pobytu na Wybrzeżu i w stolicy. Wraca do Krakowa, przez resztę życia pracuje naukowo. Umiera tam w roku 1974. Potrzeba będzie lat, by jego trzeźwe i odważne decyzje zostały prawdziwie docenione.