Fot. Ignacy Mościcki, fotografia portretowa, domena publiczna/Narodowe Archiwum Cyfrowe
Przyszły prezydent Polski i założyciel polskiego przemysłu chemicznego, uczył się chemii wytwarzając bomby i jogurty, a polityki – w konspiracyjnych komórkach socjalistycznych. W jego burzliwym życiorysie łączą się postawy marzyciela, odkrywcy i zaradnego przedsiębiorcy, działacza lewicowego podziemia i przewidującego polityka. Co więcej, miał również wpływ na rozwój branży gazowniczej w Polsce.
Gdy w wieku 25 lat Ignacy Mościcki szuka pracy w Londynie, ma już za sobą doświadczenia działalności w podziemnej organizacji, udział w przygotowaniach do zamachu bombowego i brawurową ucieczkę z ojczyzny. Naturę buntownika najwyraźniej wyniósł z domu. Jego dziadek i stryjowie walczyli w kolejnych powstaniach narodowych.
Mościcki przychodzi na świat w 1867 w Mierzanowie koło Ciechanowa. Wychowuje się z piątką rodzeństwa. We wczesnej młodości dużo poluje i interesuje się naukami przyrodniczymi. Edukację rozpoczyna w gimnazjum w Płocku. Na studia wyjeżdża do Rygi – tamtejsza politechnika jest uczelnią często wybieraną przez Polaków. Mościcki zaczyna tam studia chemiczne.
Wkrótce daje o sobie jednak znać jego postawa wyniesiona z domu rodzinnego, bardziej od nauki pochłania go działalność patriotyczna. Swoją przestrzeń dla aktywności znajduje w korporacjach studenckich i Lidze Polskiej, zakłada też konspiracyjne „Kółko Oświatowe” dla polskich studentów i żołnierzy. Być może brakuje mu jednak prawdziwych wyzwań, bo w końcu nawiązuje kontakt z Socjalno-Rewolucyjną Partią „Proletariat”. Pomaga polskim lewicowym buntownikom w wydawaniu konspiracyjnej prasy i kolportuje ulotki.
Szczególnym dla jego dalszych losów jest rok 1892. Poślubia wtedy Michalinę Czyżewską. Będzie ona doskonałą towarzyszką życia dla tak pełnego energii, ale i chaotycznego człowieka, jakim jest młody Ignacy Mościcki. W przyszłości, w wolnej Polsce, okaże się też doskonałą pierwszą damą. Pierwszy rok ich pożycia małżeńskiego miał jednak dość dramatyczny przebieg. Nowożeńcy przenoszą się do Warszawy. Tutaj Ignacy wreszcie chce dokonać znaczących czynów – wraz z przyjacielem z „Proletariatu”, anarchistą Michałem Zielińskim, przygotowują samobójczy zamach bombowy na carskich dygnitarzy.
W tym karkołomnym przedsięwzięciu ujawniają się talenty chemiczne młodego Ignacego. Organizuje laboratorium i z powodzeniem produkuje w nim nitroglicerynę. Na trop zamachowców wpadają rosyjscy agenci. Jeszcze w roku swojego ślubu, ścigani przez nich Mościccy, uciekają do Londynu.
Na emigracji, przyszły prezydent Polski zmuszony jest szukać pracy w stolarni i jako pomocnik fryzjera. Próbuje też swoich sił w produkcji niedostępnego dotąd na Wyspach kefiru. Wśród konserwatywnej londyńskiej klienteli, nie znajduje jednak wielu amatorów nowego przysmaku. Potrzeba zapewnienia bytu rodzinie nie przeszkadza mu w dalszym szukaniu okazji do działań na rzecz Polski i sprawiedliwości społecznej. Utrzymuje kontakt z towarzyszami z Centrali Związku Zagranicznego Socjalistów Polskich. To tutaj zaprzyjaźnia się ze swoim równolatkiem, przewodniczącym Polskiej Partii Socjalistycznej, Józefem Piłsudskim.
Pobyt w Londynie wykorzystuje też na dalszą naukę, wieczorowo uczy się chemii. Wrodzony talent pozwala mu wkrótce wykorzystać pojawiającą się szansę. Dzięki kontaktom wśród Polaków na emigracji, obejmuje posadę asystenta prof. Wierusza-Kowalskiego na uniwersytecie we Fryburgu w Szwajcarii.
Początkowo pomaga w wykładach, ale wkrótce, pod okiem profesora, zaczyna prace nad swoimi pomysłami. Okazują się one zadziwiająco praktyczne. Niektóre z jego ówczesnych wynalazków ułatwiają nam życie do dzisiaj. Odkrywa, że dwie połączone hermetycznie tafle szkła przeciwdziałają osadzaniu się pary szybach. Dziś jest to standardowe rozwiązanie, stosowane w produkcji okien.
Dalszą karierę młodego inżyniera wyznacza jednak problem o bardziej strategicznym znaczeniu. W światowej gospodarce zaczyna brakować jednego z najważniejszych surowców – saletry. Zawiera ona związki azotu, które wchodzą w skład nawozów mineralnych stosowanych w rolnictwie, a także materiałów wybuchowych niezbędnych w wojsku. Złoża saletry stopniowo się wyczerpują, więc w wielu krajach rozpoczynają się poszukiwania innych źródeł azotanów.
Ignacy Mościcki w laboratorium
NAC/domena publiczna
Chemicy szukają tam, gdzie azotu jest najwięcej – w powietrzu. Badanie toczą się wokół znanej już metody utleniania azotu w łuku elektrycznym. Ten sposób sprawdza się w laboratoriach, ale nikt nie wie jak zastosować go na skalę przemysłową. W 1901 roku Mościcki zaczyna pracować nad tym problemem. Wie, że barierą w wykorzystaniu tej technologii jest uzyskanie prądu elektrycznego o bardzo wysokim napięciu. Nie istnieją jeszcze kondensatory, które by na to pozwalały.
Mościcki podejmuje wyzwanie i wkrótce do urzędu patentowego w Brnie trafia projekt urządzenia przypominającego rurkę z grubego szkła. Kondensatory Mościckiego okazują się niezastąpione w przemyśle chemicznym. Co więcej są też instalowane w sieciach przemysłowych i w instalacjach nawet w tak niezwykłych miejscach, jak na szczycie wieży Eiffla, gdzie zasilają potężną radiostację.
Wykorzystaniem tych wynalazków interesuje się spółka Aluminium Industrie A.G. W 1910 roku Mościcki uruchamia dla niej fabrykę kwasu azotowego, zyskownie odsprzedaje swoje patenty i staje się człowiekiem majętnym. Mościccy zamieszkują w willi Mont Blanc z widokiem na Alpy. Przez ten czas powiększyła im się rodzina – mają teraz czwórkę dzieci.
W trakcie błyskotliwej kariery Mościckiego nie opuszczają myśli o wolnej Polsce. Częstymi gośćmi są u niego emigranci z Polski. Hojnie wspiera polskich studentów we Fryburgu. Nawet odsprzedając swoje patenty, dba o wyłączenie z tych transakcji wykorzystania wynalazków na ziemiach polskich – być może marzy, że kiedyś przekaże je na rzecz tworzenia polskiego przemysłu.
Kiedy może się wydawać, że jest u szczytu kariery jako naukowiec i innowator, nadarza się okazja do służby dla kraju. W 1912 roku otrzymuje zaproszenie do Szkoły Politechnicznej we Lwowie, gdzie obejmuje katedrę elektrochemii technicznej i chemii fizycznej, a potem zostaje dziekanem wydziału chemicznego. Znajduje się w doskonałym czasie i miejscu – u progu niepodległości swojej ojczyzny i w sercu intensywnie rozwijającego się przemysłu wydobywczego ropy i gazu.
We Lwowie jest nie tylko naukowcem, ale i czynnym organizatorem polskiego przemysłu. Nawiązuje współpracę z wynalazcami i przedsiębiorcami, gromadzi wokół siebie ludzi, którzy będą potem odbudowywali wolną Polskę. By przyciągnąć do Lwowa obiecujących inżynierów, wspólnie powołują instytut badawczy "Metan", który ma tworzyć i sprzedawać kolejne patenty i wspierać przedsiębiorców.
Państwowa Fabryka Związków
Azotowych w Mościcach
NAC/domena publiczna
Znajdują się wśród nich m.in. przemysłowcy z branży gazowniczej Władysław Szaynok i Marian Wieleżyński – polscy pionierzy w przemysłowym wykorzystaniu gazu ziemnego. Wraz Mościckim zakładają potem spółkę akcyjną „Gazolina”, która zajmuje się wydobyciem, przetwarzaniem i sprzedażą gazu ziemnego i nafty. Przez Instytut „Metan” przewinęło się wielu innowatorów i przedsiębiorców. Organizację tą można uznać za wciąż żywe dziedzictwo Mościckiego. Instytut od 1926 roku mieści się w Warszawie. Obecnie nosi nazwę Instytut Chemii Przemysłowej im. prof. Ignacego Mościckiego i prowadzi badania z zakresu chemii i technologii chemicznej.
Odzyskanie przez Polskę niepodległości zastaje Mościckiego przy opracowywaniu rozwiązań, które będą wspierać polski przemysł naftowy i gazowniczy. Jego urządzenia wykorzystywane są we wszystkich najważniejszych zakładach wydobywczych i przetwórczych ropy i gazu, m.in.: w Fabryce Olejów Mineralnych w Drohobyczu, w rafinerii w Glinniku Mariampolskim pod Gorlicami, w rafinerii w Jedliczu.
Wśród nich jest urządzenie, który zamienia jeden z największych problemów polskiego nafciarstwa w czysty zysk. Do złóż ropy na Podkarpaciu dostaje się zasolona woda i tworzy pokłady tzw. emulsji, którą podczas wydobycia trzeba odpompować i zutylizować. Nieprzydatnej i zagrażającej środowisku substancji nie ma już gdzie składować, a przeznaczone na nią zbiorniki zwane „łapaczkami” są przepełnione. Mościcki opracowuje genialne w swej prostocie rozwiązanie – okazuje się, że po poddaniu emulsji solankowej ciśnieniu kilku atmosfer można z niej odzyskać ropę. Trujące odpady stają się dzięki temu źródłem dochodu.
Ukoronowaniem jego pracy we Lwowie jest wybór na rektora Politechniki Lwowskiej w 1925 roku. Nie podejmuje się jednak pracy na tym stanowisku, bo korzysta z zaproszenia do Warszawy, na tamtejszej politechnice obejmuje Katedrę Elektrochemii Technicznej.
Ignacy Mościcki
NAC/domena publiczna
Jak się wkrótce okaże, w stolicy pozostaje na dłużej, nie po to jednak by oddać się ukochanym badaniom i wynalazkom – wzywa go polityka. W 1926 roku dochodzi do przewrotu majowego i przyjaciel z młodości, z czasów konspiracji, Józef Piłsudski, proponuje mu stanowisko głowy państwa. Już w czerwcu tego roku przyjmuje nominację prezydencką z rąk Rady Narodowej. Mościcki piastuje urząd, pozostając lojalnym współpracownikiem Piłsudskiego, choć nie raz wymaga to podejmowania trudnych decyzji.
Pozostaje inżynierem, dla którego przemysł jest oczkiem w głowie. Spełnia swoje marzenie i przekazuje na rzecz polski patenty produkcji azotu. W 1927 roku rozpoczyna się budowa kombinatu azotowego w Mościcach koło Tarnowa. Mościcki wspiera też swojego współpracownika z czasów lwowskich, a obecnie wicepremiera, Eugeniusza Kwiatkowskiego w budowie Centralnego Okręgu Przemysłowego.
W 1933 roku zostaje ponownie wybrany na urząd prezydenta. Na rozwijanie największych z jego przedsięwzięć, które mają uprzemysłowić Polskę po latach zacofania, nie starcza już czasu. W 1939 roku, po inwazji ZSRR na Polskę, ucieka do Rumunii.
Po zrzeczeniu się prezydentury wraca do Szwajcarii i do pracy inżyniera. Pracuje w laboratorium chemicznym i niestrudzenie opracowuje nowe wynalazki. W 1943 roku jego stan zdrowia pogarsza się, umiera trzy lata później w Versoix niedaleko Genewy.