data dodania: 26.06.2019

William Murdoch

Syn młynarza, który rozświetlił miasta
William Murdoch, domena publiczna, Wikimedia Commons Fot. William Murdoch, domena publiczna, Wikimedia Commons

Ulice szkockiego miasteczka Old Cumnoc tonęły w mroku, kiedy na świat przyszedł mały William. Przodkowie Williama to w większości rolnicy, jednak byli wśród nich też architekci i konstruktorzy maszyn. Nie zdziwiliby się, gdyby ktoś im powiedział, że za sprawą kolejnego wynalazcy z rodu Murdochów ulice miast rozjaśnią , a z okien domów popłynie białe światło.

Rodzinną tradycję kontynuuje ojciec Williama, który pracuje jako młynarz i wciąż udoskonala swój zakład. Jego maszyny podobają się innym młynarzom, więc chętnie korzystają z jego pomysłów. Młody William ma dużo czasu, żeby nauczyć się od ojca wszystkiego, co potrzebne, by zostać wynalazcą. Pracuje w jego zakładzie do 23. roku życia. Wspólnie tworzą usprawnienia do wielu młynów.

W tym czasie rozpędu nabiera rewolucja parowa. W odległym angielskim mieście Birmingham rozbrzmiewają gwizdy pierwszych maszyn parowych. Powstają one w wytwórni Soho Manufactory, należącej do spółki Boulton & Watt.

Założyli ją przemysłowiec i inwestor Matthew Boulton i właściciel patentu na maszynę parową – James Watt. William Murdoch przyjeżdża do Birmingham w 1777 roku, pragnie pracować właśnie w tym nowoczesnym przedsiębiorstwie. Syn młynarza ze Szkocji od razu zwraca uwagę wspólników swoim talentem i wyniesioną z domu miłością do maszyn. Dostaje w firmie bardzo odpowiedzialne zadanie – ma uruchamiać silniki parowe instalowane w kopalniach Kornwalii, w największym zagłębiu górniczym w Anglii.
Wkrótce młody Szkot staje się najbliższym współpracownikiem właścicieli firmy. Wraz z nimi przyjmuje odwiedzających zakład gości. Silniki parowe budziły wtedy ogromne zainteresowanie i spółkę odwiedzali ludzie nauki i polityki, ambasadorowie i koronowane głowy. Bywał tam m.in. książę Józef Poniatowski.

Praca przy wdrażaniu cudzych projektów nie pozwala jednak potomkowi rodziny wynalazców spełnić do końca swojego powołania. Chce dalej rozwijać nieograniczone, jak się wtedy wydawało, możliwości napędu parowego – marzy o skonstruowaniu parowego pojazdu.

Niestety realizacja tego marzenia miała się okazać tragiczna w skutkach. William wciąż pracuje w kopalniach w Kornwalii i mieszka w miasteczku Redruth. W wolnych od pracy chwilach konstruuje niewielki pojazd na trzech kołach. Model jest wyposażony w podgrzewany zbiornik na wodę. Ma cylinder z tłokiem podłączonym do korbowodu, który napędzał koła.

Wkrótce projekt jest gotowy. Pewnej nocy, po powrocie z kopalni, Wiliam uruchomił swój pojazd. Na miejsce eksperymentu wybrał drogę koło kościoła w Redruth. Po podgrzaniu wody para uruchamia tłok w cylindrze i pojazd rusza. Po chwili przyspiesza tak bardzo, że wynalazca nie jest w stanie go pochwycić! Hałas budzi pastora. Starszy duchowny jest przerażony - w dymiącej i błyskającej ogniem machinie widzi przejaw działania sił piekielnych.

Anglikański pastor z Redruth jest prawdopodobnie pierwszą ofiarą motoryzacji – przeraził się tak bardzo, że zmarł na atak serca.

Po wypadku, a także dlatego, że podobne konstrukcje mogły naruszać prawa patentowe Jamesa Watta, pracodawcy odwiedli Murdocha od dalszych prac nad pojazdami parowymi. Twierdzili, że silniki, które same poruszają się na kołach to czysta fantazja i strata czasu…

Po tych wydarzeniach mogło się wydawać, że William porzuci marzenia o wielkim wynalazku. W 1785 roku ożenił się i kupił dom. Jednak odziedziczony po przodkach duch wynalazcy wkrótce daje o sobie znać. Mieszkańcy Redruth niedługo zobaczą białe i mocne światło, płynące z okien domu państwa Murdochów przy Cross Street.
Murdoch eksperymentuje z pirolizą węgla, czyli robi w swoim warsztacie to, co jego żona mogła w tym czasie robić w kuchni. Odkrywa, że podobnie jak podgrzewając cukier można zmienić go w płynny karmel, tak przy pomocy wysokiej temperatury można zmieniać właściwości węgla. Poprzez podgrzanie bez dostępu powietrza, można z węgla kamiennego usunąć większość zanieczyszczeń i uzyskać jeszcze wydajniejsze paliwo.

Murdocha interesuje jednak, czy da się jakoś wykorzystać to, co się z węgla podczas podgrzewania ulatnia? Udało mu się skonstruować prototyp retorty – urządzenia, które znajdzie wkrótce szerokie zastosowanie w wielu miastach. Na początku przypomina ono kocioł z zakręcanym wiekiem.
Do tej „domowej retorty” Murdoch podłącza cały system rur, prowadzących zarówno do kuchni, jak i do warsztatu. Na końcu rur instaluje specjalne palniki, w których spala się gaz, uwolniony w retorcie z węgla. W ten sposób dom wypełnia światło, które swoją niespotykaną barwą i mocą musi zaskakiwać mieszkańców miasteczka.

Dom przy Cross Street w Redruth staje się w 1792 roku pierwszym budynkiem z oświetleniem gazowym. Wkrótce dołączają do niego hale produkcyjne Soho Manufactory, z którą Murdoch nadal współpracuje. Niedługo potem latarnie gazowe pojawiają się na ulicach największych europejskich miast. W ten sposób syn szkockiego młynarza przegnał z miast ciemność.
Cookies

Serwis używa ciasteczek (cookies) – plików zapisywanych na dysku, w celu zapamiętywania informacji o korzystaniu z serwisu przez użytkownika (więcej). Użytkownik zawsze może skonfigurować cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.